11/24/2011

25 #

Obudził mnie Tiersen. "La Valse des monstres" . Ten dzień był dość intensywny... Najpierw śniadanie z białego twarogu, potem metro Dworzec Gdański. Masa czwartkowych ludzi przedzierających się między bramkami, wiatr we włosach, gdy stamtąd wychodziłam...Praca, stres, zmęczenie, dym, głośny śmiech, empetrójka- stylizacja na normalność. Odpoczynek, znaleizony bilet, Tulli kupiona w Matrasie...tramwaj, znów ta empetrójka, Plac Grunwaldzki, Włościańska....i teraz leżę wreszcie we własnym łózku ze świadością, że jutro wstaję na 8:00. 
Niech przyśni mi się znów ta pauza życia, kiedy stoję z torebką przewieszoną przez ramię i z dłonią na klamce.
Od przebudzenia bardziej dojrzalsza, nie budząca współczucia.
Bez przylepionej miny dziecka, któremu brak dziecięcego wdzięku...."Bądź jak tarcza" - jak mawia moja znajoma. "I wykorzystaj 100% każdego dnia..."- napomina druga. 
A ja? Ja wciąż mam wybór.

1 komentarz:

  1. Jak nakładam słuchawki na uszy to kilometry zamieniają się w minuty, a droga pieszo w jedną z największych przyjemności. Ważne jest aby w śnie znaleźć ukojenie. Choć ta ,,pauza życia'' o której piszesz daje do myślenia....dlaczego taka a nie inna....

    OdpowiedzUsuń